Kolejne
dni były męczarnią. Prawie nie spałam, nie jadłam i ze
zdziwieniem stwierdziłam, że nikt nie widzi zmiany, która we mnie
nastąpiła. Tom najwyraźniej zaczynał się nudzić. Nie rozmawiał
ze mną, nie pomagał na zajęciach. Stałam się dla niego zupełnie
obojętna.
Czas
mijał, a ja powoli umierałam.
Nie
powiedziałaś mi jeszcze, czemu chciałaś, abym do ciebie wrócił
– oświadczył pewnego dnia,
przechadzając się między moimi wspomnieniami z dzieciństwa.
Po
co, skoro i tak czytasz w moich myślach?
To
prawda... Ale jeśli chcesz, to możemy to zrobić.
Co
zrobić?
Zemścić
się na Hermionie Granger, tej szlamie.
Nie,
co ty wygadujesz? Ja wcale nie chcę się na niej mścić. Niby za
co? To moja przyjaciółka.
Przyjaciółka?
Nie rozśmieszaj mnie. Taka z niej twoja przyjaciółka jak ze mnie
twój przyjaciel. Nie widzisz, jak patrzy na twojego kochanego
Pottera? A jak sądzisz, którą z was by wybrał, gdyby miał taką
możliwość?
Przestań,
nie zmienię zdania.
Ja
też nie.
Czasem
zastanawiam się, co jest większe. Moja głupota czy nienawiść
Toma. To, co chciał zrobić nie mieściło mi się w głowie. On sam
przestawał się w niej powoli mieścić. Byłam wręcz pewna, że
jest już za późno na ratunek. Nie pozostawało mi nic innego, jak
w całości zdać się na niego. Takie myślenie sprawiało, że choć
w niewielkim stopniu wierzyłam w resztki wolnej woli.
Ale
już niedługo – uspakajałam się wielokrotnie w myślach.
– Już niedługo umrę.
On w
odpowiedzi śmiał się głośno i kiwał głową na potwierdzenie
moich słów. O dziwo, dodawało mi to odwagi.
Nadeszła
słoneczna sobota. Mecz Gryfonów z Puchonami, według Toma, był
wręcz idealną okazją, aby wcielić w życie kolejny, haniebny
plan. Kiedy większość uczniów była już na trybunach, Hermiona,
ku mojej rozpaczy, nadal przeszukiwała książki w bibliotece
Mam
nadzieję, że teraz nie spaprasz sprawy. Ta szlama ma być martwa.
Zasyczałam,
a raczej on zasyczał za pomocą mojego głosu. Nie czekaliśmy
długo. Po paru sekundach w rurach dało się usłyszeć chrobotanie
i stukanie. Potwór był już na miejscu, gotowy, aby rzucić się do
ataku. Brakowało tylko ofiary.
Trzeba
ją nakłonić do wyjścia stamtąd – oświadczył Tom.
Pokierował
moją dłonią tak, że powiodła do kieszeni po różdżkę.
Machnęłam nią. Snop czerwonych iskier uderzył w metalową zbroję,
przewracając ją z głuchym trzaskiem.
A
jeśli to Pince wyjdzie jako pierwsza?
No
coś ty, ta starucha pewnie nie wie, do czego służą nogi. A teraz
zamknij oczy. Jeszcze będziesz mi potrzebna.
W
jednej chwili otoczyła mnie ciemność, jednak tym razem byłam w
stanie słyszeć to, co dzieje się wokół mnie. Najpierw zrodziło
się jakieś zamieszanie. Słyszałam zdenerwowane głosy dwóch
dziewcząt. Poczułam, jak włosy stają mi na głowie.
– Jestem
prefektem, Hermiono. To ja powinnam tobie mówić, co masz robić, a
nie odwrotnie. Nie pozwolę, aby ktokolwiek demolował szkołę. Puść
mnie...
Wiedziałam
doskonale, kto wypowiada te słowa. Była to Penelopa, Krukonka, a
zarazem dziewczyna mojego brata Percy'ego. Zagryzłam wargę.
– Spójrz,
tam ktoś stoi – oświadczyła po chwili i mogłam przysiąc, że
chodzi jej o mnie.
– STÓJ!!!
Najpierw
moich uszu dobiegł szelest łusek tuż przy moich stopach, następnie
huk. Jeden, a po niespełna sekundzie drugi. Zapomniałam, jak się
oddycha, albo raczej Tom zapomniał, że powinien oddychać za mnie.
I
nagle ktoś zaczął krzyczeć. Bałam się, że ten wrzask sprowadzi
na korytarz resztki uczniów, które jeszcze nie wybrały się na
stadion. Chwilę trwało, zanim uświadomiłam sobie, że ten głos
rozbrzmiewa tylko w mojej głowie.
Był
to Tom. Wściekły. W jego głosie nie było nawet śladu triumfu.
Ból, który rozpalił w mojej głowie zaczynał odbierać mi
świadomość. Było dokładnie tak, jak kilka miesięcy temu, jednak
nic nie dzieje się dwa razy. Ktoś wykonał inny krok. Więzy
puściły, stracił nade mną kontrolę.
Zmusiłam
się do otwarcia oczu. Wrzasnęłam na widok wielkiego, wężowego
cielska, chowającego się z powrotem w rurach, a potem dostrzegłam
dwie, doskonale mi znane dziewczyny. Ich zimne, sztywne ciała leżały
na podłodze. Spetryfikowane, przynajmniej żywe.
Nie
czekając, aż Pince wyjdzie z biblioteki, aby sprawdzić, co
wydarzyło się na korytarzu, puściłam się biegiem w stronę
boiska quidditcha. Miałam swoją szansę, teraz albo nigdy.
Nawet
nie wiem, skąd wzięłam w sobie siłę, aby tak pędzić. Brakowało
mi tchu, nogi odmawiały mi posłuszeństwa, ale nie robiło to na
mnie najmniejszego wrażenia. Musiałam zdążyć. Wybiegłam na
błonia. Ostry wiatr ziębił moje ciało.
I
nagle trach. Wpadłam na jedną z tych osób, których szukałam.
Nauczyciel
obrony przed czarną magią, Gilderoy Lockhart patrzył na mnie z
nieukrywanym zdziwieniem, poprawiając fioletową tiarę, którą
przekrzywiłam mu przy uderzeniu. Odchrząknął głośno, kiedy z
trudem próbowałam złapać oddech po męczącym biegu.
– Mogę
ci w czymś pomóc? – zapytał.
Pokiwałam
tylko głową, oddychając głęboko.
– Aha...
a w czym?
– Chodzi
o to, że to ja jestem...
I
wtedy poczułam, jak silne macki zaciskają się na moim umyśle.
Znów sprawiał mi niewyobrażalny ból. Tom był wściekły.
Zaczęłam głośno jęczeć i coś czułam, że Lockhart też to
słyszy. Skuliłam się głęboko w sobie, kiedy Tom przejął
kontrolę nad moim ciałem.
– Pana
największą fanką – zakończył moim głosem, uśmiechając się
delikatnie. – Chciałam zapytać, czy mógłby mi pan dać swój
autograf.
– Tak,
oczywiście – odpowiedział rozpromieniony profesor. – Podeślę
ci taki ze zdjęciem jeszcze dziś wieczorem.
– Dziękuję,
jest pan bardzo miły – odpowiedziałam, odchodząc.
Nieładnie,
Ginny, nieładnie. Nie radzę ci tego powtarzać, nie radzę...
Mecz
odwołano. Wieści o spetryfikowanej Hermionie i Penelopie obiegły
całą szkołę. Wieczorem, kiedy siedziałam w fotelu, który na co
dzień zajmowała Hermiona, do pokoju wspólnego weszła profesor
McGonagall. Po jej twarzy było widać, że cała ta sytuacja mocno
daje jej się we znaki. Była blada, miała lekko zapadnięte
policzki i dużo bardziej wyraźne zmarszczki. Popatrzyła na nas
wszystkich z troską i zaczęła mówić:
– W
obliczu ostatnich wydarzeń dyrektor postanowił zaostrzyć środki
bezpieczeństwa. Macie kompletny zakaz opuszczania pokoju wspólnego.
Jedynym wyjątkiem są zajęcia lekcyjne i posiłki, na które będą
was odprowadzać nauczyciele – rzekła, robiąc pauzę na
zaczerpnięcie oddechu. – I jeszcze jedno. Jeśli nie znajdzie się
osoba winna, Hogwart zostanie zamknięty.
Zapadła
grobowa cisza.
Tego
chcesz, Tom? – zapytałam.
Nie
odpowiedział. Zupełnie tak, jakby go nie było.
Nie
spałam całą noc. Leżałam w bezruchu na moim wąskim łóżku w
sypialni. Pozostałe współlokatorki pochrapywały cicho.
Zastanawiałam się, jak mogłam być tak naiwna, aby sądzić, że
zapomni o tym, co zrobiłam przed południem.
Sprawiał
mi ból. Miałam wrażenie, że podrażnia po kolei każdy nerw
mojego ciała. Czułam się, jakby ktoś wbijał mi w ciało tysiące
rozgrzanych do czerwoności igieł, a potem wyrywał je ze środka
razem z kawałkami skóry.
Najgorsze
jednak było coś innego. Leżałam sztywno. Nie pozwalał mi
krzyczeć, płakać, zaciskać dłoni w pięść, czy nawet
delikatnie się poruszyć.
Kręgosłup
stał się ogniskiem, z którego rozchodziły się cienkie, zapalone
lonty w postaci żył i unerwienia. Nie wiem, jak długo to trwało,
nie wiem, ile czasu da się znieść taki ból. Chciałam zemdleć,
stracić świadomość, jednak Tom zadbał nawet o to.
Czego
teraz byś chciała? – zapytał, dając mi chwilę wytchnienia,
po czym zaatakował ze zdwojoną siłą.
Umrzeć
– odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Masz
jeszcze nadzieję, że może być lepiej?
Nie...
A
chciałabyś jeszcze kiedyś zobaczyć rodziców?
Nie...
Za bardzo mi wstyd. Nie umiałabym spojrzeć im w oczy.
Tak
bardzo chcieli mieć córkę... a ty ich zawiodłaś. Smutne.
Tom
pozwolił mi wstać. Poprowadził moje ciało do łazienki. Ukucnęłam
przy toalecie i zwymiotowałam. Męczyłam się do rana. Wyrzucałam
z siebie krew, ślinę, łzy, bród, wspomnienia i wstyd.
A
kiedy przyszedł poranek, byłam już na dnie.
O rany, nie wiem, co powiedzieć. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki opisujesz całą sytuację, w której ugrzęzła Ginny, a równocześnie nie mogę znaleźć słów, aby skomentować okrucieństwo Toma.
OdpowiedzUsuńCzytając 2 część HP wiedziałam, że wspomnienie wyniszczało Ginny, ale tak naprawdę nigdy sobie tego nie wyobrażałam. Dzięki Tobie uświadomiłam sobie, jak wielki koszmar musiała przejść dziewczynka. Teraz zdaje się słaba i krucha jak płatek śniegu, ale musiała wykazać się nie lada siłą, aby pozbierać się po tych wydarzeniach i stać się taką żywiołową, twardą osóbką, jaką znamy z końcowych części. Co cię nie zabije, to wzmocni? Można tak chyba powiedzieć.
Biedna Hermiona, teraz nadszedł czas na nią. Jedyny plus to taki, że już za niedługo Harry rozwiąże zagadkę i zniszczy Toma.
Ci studenci faktycznie byli bardzo mili. Jak to dobrze, że są na świecie jeszcze tacy ludzie.
Pozdrawiam serdeczenie ^^
Wydaje mi się, że Tom robi się coraz odważniejszy. Wcześniej był taki milutki dla Ginny, udawał, że jest jej przyjacielem, teraz powoli staje się jej wrogiem. A gdy ona ma chwilę, żeby powiedzieć komukolwiek (chociaż uważam, że Lockhart to nie najlepsza osoba do wyjawiania takich tajemnic) Tom znowu się pojawia. Strasznie działa mi ona na nerwy... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMa-sa-kra! Tom nie ma teraz już żadnych skrupułów, ale najbardziej mnie zaskakuje jego nienawiść do Hermiony, na którą wydawałoby się, nigdy nie zwracał uwagi, bo zawsze był tylko Potter, Potter, Potter; jego obsesja, która nic mu dobrego nie przyniosła.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale myślałam, że do końca będzie udawał jej przyjaciela. A tu nie. Cwany jest, bo najpierw wykorzystał jej naiwność, a teraz trzyma ją przy sobie strachem i... jakimś dziwnym rodzajem więzi, której nie do końca jestem w stanie zrozumieć, ale chyba dlatego, że tu też wkroczyła magia.
Doskonały rozdział, czekam na następny :)
Pozdrawiam
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam z tego, że jest nowy rozdział ;))
OdpowiedzUsuńJak zwykle jest on świetny. Pełno bardzo dokładnych opisów. Zazwyczaj nie lubiłam czytać opowiadań w których jest dużo opisów, ale muszę przyznać, że twój jest inny. Wyjątkowy.. Tom jest strasznie okrutny. Najpierw taki przyjaciel a później nie daje jej żyć.
Czemu ja nie potrafię TAK pisać?! Mam wprawdzie bloga z opowiadaniem, ale nie jest ono tak fajne jak twoje.. Już dobraa. Nie będę się nad sobą tak rozczulać. Czekam na kolejny rozdział ;*
Pozdrawiam^^
~Karolina~
Doskonały rozdział. Świetnie opisujesz te wszystkie przeżycia Ginny. Tom jest bezwzględny, w szczególności na samym końcu. No i biedna Hermiona:( Ach, tak bardzo mi żal Ginny, że musi przez to przechodzić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie moge sie doczekac zniszczenia dziennika. Co bedzie wtedy czula Ginny? Co bedzie czula, gdy to wszystko sie skonczy? Jak odnajdzie sie na nowo w rzeczywistosci bez Toma? Czy ta mala, zmeczona zyciem dziewczynka na zawsze w niej pozostanie, a jej wybuchowy charakter w nastepnych latach bedzie tylko maska?
OdpowiedzUsuńChce juz nowy rozdzial, inaczej umre.
Przepraszam, że tutaj pytam, ale chyba będziesz potrafiła mi pomóc ;d Chodzi mi o to, aby każdy widget (gadżet?) był w oddzielnej ramce. Tak, jak Ty masz np. "obserwatorów" tutaj na swoim blogu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o pomoc :)
UsuńSwietnie piszesz, jesten wielka fankom hp i chetnie zaobserwuje, a w wolnej chwili przeczytam pozostale eozdziaky.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)