piątek, 22 czerwca 2012

Wpis dziewiąty: Utrata kontroli

Korytarze Hogwartu wydawały się ciaśniejsze niż na początku września. Metalowe zbroje obserwowały mnie groźnie spod swoich hełmów, miałam wrażenie, że w każdej chwili mogą wyciągnąć swoje miecze i jednym ruchem odciąć mój głupi łeb. Kto by wtedy za mną zapłakał?
Ginny, o czym Ty myślisz? – rozległ się głos w mojej głowie.
Przepraszam, zapomniałam o Twojej obecności. Czasem w ogóle Cię nie czuję. Minęło tyle tygodni odkąd nie potrzebuję już dziennika, a wciąż nie mogę się przyzwyczaić. Poza tym… wiesz, Tom, czasem sobie myślę, że to jest dla mnie trochę krępujące. Wiesz, jesteś ze mną cały czas, słyszysz moje myśli, towarzyszysz mi w trakcie posiłków, na lekcjach, w łazience…
W mojej głowie rozległ się jego śmiech. Nie był szyderczy, groźny czy nieprzyjemny. Nie. Wręcz przeciwnie. Pełen ciepła i pozytywnych emocji. Jednak ja poczułam, jak na mojej twarzy pojawia się szkarłatny rumieniec. Opuściłam głowę. Tom chyba też stracił kontrolę nad moim ciałem, bo nie zwróciłam uwagi, kiedy wpadłam w kościste plecy nauczyciela eliksirów.
Snape odwrócił się na pięcie i popatrzył na mnie groźnie. Chciałam zagryźć wargę, jednak ciepłe macki Toma szybko się zreflektowały i zacisnęły na moim umyśle. Jednak nawet on zbyt agresywnie chciał zapanować nad sytuacją.
Fala bólu przebiegła po moim ciele, rozpalając kości żywym ogniem. Nie mogłam krzyczeć, nie mogłam jęczeć, nie mogłam zwinąć się w kłębek, nie mogłam zacisnąć zębów, nie mogłam zapłakać. Nie pozwolił mi się nawet poruszyć.
Weasley. – Usłyszałam jak przez mgłę głos nauczyciela.
Przepraszam, panie profesorze. – Ku mojemu zaskoczeniu, odpowiedź brzmiała zaskakująco zwyczajnie. – Zagapiłam się.
Snape przyglądał mi się podejrzliwym wzrokiem. Lustrował dokładnie – cal po calu. Tom pozwolił mi się zatrząś, abym wyglądała bardziej realnie.
Fala dziwnych obrazów przeszła przez moją głowę. Ja spokojnie rozmawiająca z współlokatorkami, ja odrabiająca wraz z Colinem pracę domową na zaklęcia, ja grająca z braćmi w eksplodującego durnia, ja spacerująca po błoniach, ja odwiedzająca Hagrida, ja śmiejąca się, ja szczęśliwa.
Minus pięć punktów dla Gryffindoru – oznajmił przez zaciśnięte zęby. – Może to nauczy cię, Weasley, że należy zawsze być czujnym.
Jeszcze raz, przepraszam – jęknęły moje usta, choć według mnie była to już przesada.
* * *
Znacie to powiedzenie: zaraz wyjdę z siebie i stanę obok? W zasadzie odnosi się ono do osób mocno czymś zdenerwowanych, ale w sumie mogłabym powiedzieć tak również o sobie.
To było dziwne uczucie. Obserwowałam swoje ciało. Moja dusza stała gdzieś obok, czasem unosiła się na wysokości sufitu. Ruchami nowej Ginny kierował Tom. Był niesamowitym lalkarzem. Bez problemu sprawiał, że ręce unosiły się i opadały, a nogi stawiały równe kroki.
Czasem udawało mi się wrócić do ciała. Ale działo się to tylko i wyłącznie w momentach, w których dziennik leżał daleko ode mnie.
Moja dusza zaczęła się martwić. Jak długo miało to trwać? Tom mówił, że potrzebuje pomocy, ale nadal nie wytłumaczył mi w czym. Poddawałam się jego woli, zresztą nie miałam innego wyjścia. Bardzo lubiłam Toma, ale z czasem zaczęłam się go bać.
Z góry miałam dobry widok. Pewnego dnia zauważyłam Freda i George’a czających się za metalowymi zbrojami. Wyskakiwali co jakiś czas nakryci grubymi futrami i z pomalowanymi na czarno twarzami. Moje ciało kuliło się wtedy, a drżący głos prosił, aby nigdy więcej tego nie robili.
Po jakimś czasie Percy zauważył, że coś jest nie tak. Znów zaczął się martwić o moje porzucone przez duszę ciało. Chciałam krzyczeć, ale mnie nie słyszał. Zamiast tego moje usta wypowiedziały doskonale wyuczoną regułkę: wszystko gra. Jestem zmęczona i trochę tęsknię za rodzicami.
Ostatnie słowa akurat były prawdą. Tęskniłam za mamą i tatą. Chciałam się do nich przytulić. Wierzyłam, że jakąś pradawną mocą przerwaliby to wszystko i uratowali mnie.
Co czujesz, kiedy wkładasz do ust kostkę cukru? Kiedy malutkie kryształki rozpuszczają się na Twoim języku? Czy nie masz wrażenie, że jest aż nazbyt słodko?
Co czujesz, kiedy wkładasz do ust grudkę soli? Kiedy malutkie kryształki rozpuszczają się na Twoim języku? Czy nie masz wrażenia, że są aż nazbyt słone?
A przecież oba są białe, niezauważalne, może lekko… połyskujące?
Tom omal nie roześmiał się, kiedy McGonagall zarządziła, aby wszyscy zjawili się na Klubie Pojedynków prowadzonym przez nauczyciela obrony przed czarną magią – Gilderoya Lockharta. Chciałam go nawet zapytać, dlaczego tak zareagował, ale zdawał się nie słyszeć moich myśli. Miałam wrażenie, że to kwestia czasu, kiedy nawet one zostaną mi odebrane.
Do sali poszliśmy razem, to znaczy on poszedł, używając moich nóg. Nie były odrętwiałe, choć według mnie sprawiały takie wrażenie. Moje ciało stanęło razem z resztą pierwszoklasistów. Nie z boku. Nie. To byłoby zbyt podejrzane. Mogłoby wywołać pytania. A wiedziałam, nie wiem skąd, ale wiedziałam, że właśnie ich Tom się obawiał. Nie bał. On nie bał się niczego, ale obawiał.
Moje oczy patrzyły na to wszystko bez zbędnej fascynacji. Tylko czasem, Tom nakazywał moim ustom westchnąć cicho do profesora. Bo przecież wszystkie dziewczyny wzdychały. Miałam robić to, co wszystkie. Miałam być bezkształtną masą, bezkształtnym tłumem.
Zasnęłam. Zabawne, prawda? Spałam, choć w rzeczywistości stałam i obserwowałam nic niewartą lekcję pojedynku. Moje emocje, uczucia, zmysły były, jakby to ująć… wyłączone? Tak, to chyba dobre słowo.
Nie bój się, moja mała – usłyszałam w myślach. – Mam wszystko pod kontrolą. Wszystko.

7 komentarzy:

  1. La verite, ty żyjesz! Całe szczęście... Mam nadzieję, że w najbliższym czasie można spodziewać się nowego rozdziału? Zdążyłam już zacząć czytać całość po raz trzeci, więc byłoby fajnie, gdyby pojawił się ciąg dalszy ;)

    Pozdrawiam,
    Ros [sercenakluczyk.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakoś mi sie żyje. niestety w roku szkolnym nie miałam zupełnie czasu na pisanie. dzieliłam go między zapierdalaniem w klasie biologiczno chemicznej i dłuuugą rehabilitacją kręgosłupa. ogólnie, kiedy myślałam że jest dobrze -między lutym a marcem - okazało się że to tylko cisza przed burzą. jednym słowem, katastrofa.

      Usuń
    2. Aj, współczuję w takim razie. Kręgosłupy sprawiające problemy to zło! Biologia i chemia też, ale stwierdzam, że kręgosłup gorszy xD Przynajmniej w mojej hierarchii wartości.

      Mam nadzieję, że świadectwo będziesz miała ładne :) I że wszystko się już poukładało i jest lepiej!

      Usuń
    3. no właśnie... świadectwa nie będzie. to znaczy będzie ale bez promocji. niestety od marca nie zaszczyciłam szkoły jeżdżąc po wszystkich możliwych klinikach. w pewnym sensie tak będzie lepiej. jestem w 2 klasie LO i nie mogłam sobie pozwolić na takie zaległości przed maturą.

      Usuń
    4. Auć... to ja może skończę narzekać na moje problemu zdrowotne, bo tak źle nie mam, żeby musieć jeździć po szpitalach i tak dalej. A to coś się stało, wypadek jakiś czy tak ogólnie? Nie, żebym była wścibska, tak pytam, nie musisz odpowiadać.

      Dobrze, że nie porobiłaś sobie zaległości, a będziesz miała rok, żeby to nadrobić, bo mówię z tegorocznego doświadczenia: nawet bez zaległości ciężko ze wszystkim zdążyć w klasie maturalnej!

      Usuń
    5. we wrzeniu potrącił mnie samochód. na początku nie było źle. założyli mi kołnierz ortopedyczny i gips na rękę. potem wróciłam do jazdy konnej i katastrofa murowana. miałam obolałe plecy poszłam do lekarza i okazało się że była zła diagnoza. jednym słowem - polska.
      nauczyciele chcieli mnie przepuszczać na siłę, bo byłam dobrą uczennicą i takie tam. ale tata rozmawiał z dyrektorem i wszyscy doszliśmy do wniosku, że tak będzie lepiej.

      Usuń
  2. Wiesz, zawsze lubiłam twoje opowiadanie, jednak jakoś nigdy nie miałam odwagi aby cokolwiek skomentować. Nie jeden raz próbowałam odtworzyć historię Ginny za czasów gdy kontrolę nad nią przejął Tom, ale nigdy mi się to nie udawało. Doceniam cię, bo jest to ogromna praca. Jestem ciekawa czy Ginny po tych wszystkich wydarzeniach wciąż będzie miała zaufanie do Toma. Ale co ona może poradzić? To on przejał kontrolę nad jej ciałem. Czekam na dalszy rozdział i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy